Ela Wolińska – Twórczyni kursów i autorka pierwszego branżowego podręcznika “Jak zostać Wirtualną Asystentką?” Dzieli się tym, co wypracowała przez wiele lat własnej działalności, łącząc doświadczenie z kwalifikacjami pedagogicznymi i pasją nauczania. Prywatnie szczęśliwa mama, wokalistka i pasjonatka rękodzieła.
Dorota: Dzień dobry, Elu! Na wstępie bardzo dziękuję za udział w wywiadzie. Mam nadzieję, że Twoje odpowiedzi pomogą zarówno wielu Wirtualnym Asystentkom, jak i przedsiębiorcom, zrozumieć lepiej tę branżę oraz możliwości, jakie oferuje.
Branża Wirtualnej Asysty jest stosunkowo młoda, jej popularność w Polsce zaczęła się ledwie kilkanaście lat temu. Co zmieniło się na przestrzeni tych lat?
Ela: Nie wiem, czy te kilkanaście lat nadal możemy nazywać „młodą branżą”. Może wiekiem nastoletnia, ale już coraz bardziej dojrzała na pewno. Wirtualnych Asystentek przybywa na rynku, ale i zapotrzebowanie na nie rośnie. Hasło wirtualna asysta nie wzbudza już takich emocji i żartobliwych skojarzeń jak kiedyś.
Jak w każdej branży, rozwój i upływ lat ma dobre i złe strony. Wzrasta świadomość i zapotrzebowanie klientów oraz zwraca się uwagę na profesjonalizację zawodu. Z drugiej strony rośnie konkurencja, a na rynku jest coraz więcej nieprzygotowanych i przypadkowych osób, które psują rynek.
Dorota: Jesteś jedną z najdłużej działających na polskim rynku Wirtualnych Asystentek, znasz tę branżę od podszewki. Czy Twoim zdaniem obecna sytuacja, wymuszająca na osobach dotychczas pracujących stacjonarnie przystosowanie do pracy zdalnej, może zagrozić branży? Mogłoby się wydawać, że wsparcie wirtualne przestanie być już rzeczą unikalną, a stanie się codziennością.
Ela: Zagrożeniem absolutnie. Wręcz przeciwnie. Firmy przechodzą do online. Okazało się bowiem, że można i da się, a nawet, że to korzystniejsze zarówno z punktu widzenia pracownika jak i pracodawcy. Przy okazji zmieniająca się sytuacja prawna dla przedsiębiorców powoduje, że po prostu nie opłaca się zatrudniać na etat.
Efektywność pracy, skuteczne zarządzanie sobą w czasie, ale i szybki rozwój narzędzi powodują, że przy profesjonalnym podejściu obu stron – wszyscy zyskują.
Dorota: Wielu osobom może wydawać się, że aby zostać VA nie potrzeba wiele – jedynie dostępu do internetu i pewnych umiejętności. Co według Ciebie jest absolutnym must have by rozpocząć działalność w tej branży?
Ela: Teoretycznie wystarczy internet i komputer, by zacząć. W zawodzie WA sprawdzają się często lepiej osoby po szkole średniej, bez doświadczenia i wykształcenia bardziej niż osoby po wielu latach w korpo z kilkoma dyplomami i szeregiem szkoleń.
Nie raz słyszę historie (ba! znam takie osoby), które szukają pracy, widzą hasło „Wirtualna Asystentka” i uważają, że nadają się idealnie. Komputer mają, net mają, coś tam potrafią napisać, zadzwonić, załatwić… Nic bardziej mylnego. To taka ułuda, że jak coś jest popularne i multifunkcyjne, to każdy może to robić. Trochę jak z copywritingiem – masz „lekkie pióro”, znaczy, że możesz pisać za pieniądze. A to nie wystarczy.
Akurat w branży WA potencjalny kandydat / kandydatka ma spore możliwości. Potrzebne jest jednak porządne przygotowanie, dobra oferta i określenie swojego clou. Nie można „rzucać” się na tzw. główkę. Potrzeba dużo samozaparcia, pracowitości, ciągłego doszkalania, otwartości i pokory.
Dorota: Jak bezboleśnie rozpocząć karierę VA? Nie każdy może pozwolić sobie na porzucenie etatu z dnia na dzień, by rozwijać własną firmę. Stopniowe zdobywanie klientów, zmniejszenie wymiaru etatu, poduszka finansowa… Jak można przygotować się na ten krok?
Ela: Dokładnie tak jak napisałaś 🙂 Jeśli nie masz możliwości radykalnej zmiany, to rób to powoli. Przygotuj ofertę i zdobywaj klientów etapowo. A gdy poczujesz się stabilnie finansowo (albo, gdy przekroczysz limit działalności nierejestrowanej), to załóż firmę.
Ważne jest natomiast, by się dobrze przygotować – kurs, ebook, a przynajmniej dokładne zapoznanie z branżą i rynkiem: jak działa, co można zaoferować, za ile…
Nieustannie natomiast trzeba się doszkalać i poszerzać, dopracowywać ofertę. Swoją drogą, ten zawód jest idealny dla osób cierpiących na nieustanny głód wiedzy 😀
Dorota: W budowaniu marki VA szczególnie istotny jest wybór kanałów komunikacji z potencjalnym klientem. Strona www, blog, profil na Facebooku czy Instagramie, kanał na YouTube czy Spotify – jak wybrać najlepszą metodę autopromocji?
Ela: To trochę błędne myślenie. Mnóstwo mentorów i guru marketingowych poleca jak najszersze kanały dystrybucji. Najważniejsze jest jednak kierowanie się jedną zasadą: idź tam, gdzie jest Twój klient.
Podstawa to strona internetowa – chociaż wizytówka. Warto zadbać też o LinkedIn oraz Facebook, ale profil prywatny. Nie bądź anonimowy / anonimowa. Niech klient jasno wie, kim jesteś i co robisz.
Nie angażuj mocy przerobowych we wszelkie możliwe media, bo szkoda na to czasu. Inna sprawa, że żeby prowadzić kanały, trzeba mieć coś do powiedzenia. Nagrałam o tym niedawno podcast. W kontekście newslettera, ale właśnie o tym, co i czy w ogóle jest potrzebne sprawdź podcast.
Dorota: Gorącym tematem w kołach Wirtualnych Asystentek jest w ostatnim czasie kwestia stawki. Większość VA rozlicza się z klientami w modelu godzinowym, duża część oferuje np. pakiety kilkudziesięciu godzin w miesiącu. Stawki uzależnione są od doświadczenia i zakresu wsparcia, jednak rozbieżności są bardzo duże – można znaleźć oferty współpracy zarówno za 20, jak i za 100 zł za godzinę. Jak, według Ciebie, najlepiej wycenić swoje usługi będąc VA?
Ela: Jak widzę stawki tak rozstrzelone, to od razu wiem, że taka osoba zupełnie nie ma pojęcia o branży. Uogólniam? Nie sądzę. 20 zł za godzinę to stawka osoby bardzo niepewnej siebie, bez przygotowania i bez oferty. Często ktoś argumentuje, że „za coś trzeba żyć”, albo „ja tylko dorabiam po godzinach” i inne tego typu frazesy. To już lepiej roznosić ulotki lub składać długopisy. Przynajmniej branża nie ucierpi.
W drugą stronę tak samo – 100zł to stawka specjalistyczna. Wiele osób wywodzących się z korporacji od razu próbuje działać z takiego pułapu. I jeśli czują, że na tyle zasługuje ich specjalizacja i mają adekwatne doświadczenie, to wszystko w porządku, ale nie wydaje mi się, by były w tym korpo asystentkami.
Nie chcę narzucać stawek, dyktować rynku. Stawka to równoważnia pomiędzy umiejętnościami a tym ile oferuje rynek. Zrób research, policz koszty stałe i wtedy ustal cennik. I znów tutaj przywołam mój podcast, bo to dobry odcinek do tego tematu 🙂 sprawdż podcast.
Dorota: Jak oceniasz – czy według Ciebie świadomość branży VA jest już dobrze zakorzeniona wśród przedsiębiorców, czy raczej niewielu z nich słyszało o tym terminie?
Ela: Wśród przedsiębiorców online jak najbardziej. Ale i branże stacjonarne już nie są zaskoczone tym terminem. Szczególnie branże beauty, szkoleniowe, coaching i rozwój osobisty… Jeśli jakaś firma / branża jest aktywna w sieci, na mediach społecznościowych, to jest niemal pewne, że o wirtualnej asyście słyszała.
Dorota: Gdzie przedsiębiorcy najczęściej poszukują osób mogących wesprzeć ich w prowadzeniu biznesu? Publikują ogłoszenia na swoich portalach, proszą znajomych o polecenia, sparwdzają oferty VA znalezione w sieci…? Jak, będąc VA, dotrzeć do nich ze swoją ofertą?
Ela: Własna strona internetowa oraz Facebook. Są też portale ogłoszeniowe dla freelancerów, ale ich skuteczność jest średnia. Dla jednej i drugiej strony. Często bowiem opiera się na konkursie stawek, a nie ofercie oraz dotyczy zadań jednorazowych, małych projektów.
Szukając kogoś do stałej współpracy, skupmy się na porządnej wizytówce w postaci strony oraz swojego prywatnego profilu na FB. Warto dołączyć do dedykowanych grup dla WA oraz grup biznesowych. Tam najczęściej znajdziemy ciekawe ogłoszenia, jak również sami możemy zareklamować swoje usługi.
Dowiedz się więcej o działalności Eli Wolińskiej: elawolinska.pl lub akademiazdalna.pl.